Buduj sukces na sukcesie innych ludzi

Marcin Oniszczuk

Przedsiębiorca, skuteczny marketer online, prezes firmy medycznej – 7Play sp. z o.o., pasjonat wolności finansowej i osobistej

Moja Historia

Witaj, na wstępie chciałbym Ci serdecznie podziękować, że odwiedziłeś moją stronę.

Od 2010 r. zajmuję się marketingiem internetowym, od 2008 marketingiem sieciowym, a od jeszcze dłuższego czasu prowadzę własną działalność gospodarczą. (dzisiaj kilka spółek)

Któregoś dnia po prostu wszystko się zmieniło… Spotkałem człowieka, który pokazał  mi zupełnie inne możliwości biznesowe niż te, które były mi znane…

Jeśli masz ochotę dowiedzieć się jak to wszystko się zaczęło…
Serdecznie zapraszam do lektury

 Dzisiaj chciałbym podzielić się z Tobą kilkoma osobistymi przemyśleniami…

Jeśli jesteś ze mną od dłuższego czasu to pewnie
znasz lepiej lub gorzej moją historię zawodową…

Od zawsze chciałem być piłkarzem…
Grałem nieźle, wielokrotnie w reprezentacji województwa kujawsko-pomorskiego,
udało mi się również wystąpić kilkukrotnie w Reprezentacji Narodowej do lat 16stu…
…to były piękne czasy…wszystko dla mnie było możliwe…

Jednak jeśli już we wczesnym wieku (około 12 lat) nie
miałbym sponsora, który opłacał wyjazdy na obozy,
kadry itd…nie byłoby opcji, abym mógł zaistnieć gdziekolwiek…
…to nie były duże kwoty 300,400 lub 1000zł (kiedy wyjeżdżaliśmy np. na turniej do Dani)

Kilka zdjęć...

…z

piłkarskich wspomnień…

Szkoda, że wtedy nie było smartfonów 🙂
bo byłoby ich mnóstwo…

Mam jednak nadzieję, że znajdę jeszcze trochę:)
…jednak i tak małe kwoty był za duże dla moich rodziców…:(

Już wtedy wiedziałem, że jeśli ja nie zrobię wszystkiego, co mogę…
…zawsze tak będzie…

Na 80 bramek strzelonych w sezonie, całego mojego zespołu, ja miałem 64…
Całkiem nieźle nie?

Kiedy miałem niecałe 15 lat, chciała mnie wziąć w swoje szeregi Cracovia Kraków…
…chcieli dać 100 000 zł…za transfer…mimo tego, że nie mógłbym jeszcze przez rok grać w seniorskiej drużynie…(trzeba było mieć 16 lat)

Mój trener powiedział im jednak delikatnie
“spadajcie na drzewo, bo kolejka po niego
jest długa…”

Skończyłem gimnazjum…i nadszedł czas na wybór ; albo zostaję w Toruniu, stawiam na naukę i “kopię” może maks w 3 lidze…

lub

Stawiam na piłkę, jadę na testy do Amica Wronki i Szkółki Piłkarskiej MSP Szamotuły…
…mieszkam w akademiku/bursie szkolnej i uczę się samodzielnego życia…

Pamiętam jak dziś, kiedy mój sponsor/manager wezwał mnie do siebie i powiedział ;

“Marcin, już czas. Jeśli teraz czegoś nie zrobimy,
możesz pożegnać się z zawodostwem”

…w maju pojechałem na testy do Amicki Wronki…z kontuzją mięśnia dwugłowego uda…
W aucie zjadłem paczkę leków przeciwbólowych, ścisnąłem mocno bandażem elastycznym (ściągacze były wtedy w cenie :)) i dojechaliśmy…

Okazało się, że cała zbieranina, która przyjechała na testy, będzie teraz ułożona w jedną drużynę i zagramy z reprezentacją Olsztyna, teraz województwo warmińsko-mazurskie, ówczesnym mistrzem Polski…

Nieźle co?
Zbieranina, która widzi się pierwszy raz na oczy…
…nikt nikogo nie zna…nawet trenera nam nie dali… Mamy wyjść na boisko i pokazać się z najlepszej strony, grając z najlepszą reprezentacją w kraju…:)

Moja kontuzja polegała na tym, że kiedy chciałem raptownie “zerwać do piłki” (czyt. Wystartować
szybko do piłki) lub wyprzedzić, czy przejąć szybko piłkę, mięsień na tylnej stronie uda, tuż na kolanem, kurczył się maksymalnie i ze względu na naderwane mocowania mięśnia, bolał jak skur….(czyt. Mocno bolał) i paraliżował całe ciało…

Może miałeś tak kiedyś, kiedy wiązałeś sznurowadła i schyliłeś się za mocno i naciągnęło Ci się coś przy samym tyłku?:) Jeśli tak to wiesz o czym mówię…

Komplikacja polegała dodatkowo na tym, że to była prawa noga…a ja jestem lewonożny i kiedy oddaję strzał…ten ruch powoduje, że dwugłowy uda, drugiej nogi, również pracuje….i znowu boli jak skur….(mocno)

…ok wytrzymałem 40 minut, ostrej nawalanki…w 35 minucie strzelając bramkę z blisko 35 metrów w samo okno (górna, prawa
lub lewa część bramki, blisko spojenia poprzeczki ze słupkiem) musiałem się poddać…poprosiłem o zmianę…

Rozwaliliśmy Olsztyn 3:0…nieźle jak na zbieraninę, co?:)

W ciągu tygodnia miałem dostać informację, na zasadzie :
“Zadzwonimy do Pana”🙂

Niestety, nie udało się…
Ostatnią opcją (w moim wtedy mniemaniu i mojego managera również) sensowną były Szamotuły…

Testy miałem 11 czerwca, także mogłem się trochę wykurować…(trochę było lepiej ale i tak musiałem grać w bandażu)

Ostatnie dni maja i początek czerwca planowałem poświęcić na ostatnie szlify w szkole i wyjście z najlepszymi możliwymi
ocenami na koniec gimnazjum…

3 czerwca 2002 roku siedziałem do późna w moim pokoju, ucząc się na sprawdzian z biologii…
…było już po północy…

Z łazienki dobiegał dziwny hałas…jakby ktoś wymiotował…

Wstałem, zmroziło mnie, bo już czułem, że coś jest nie tak…
…zobaczyłem mamę białą jak ściana…całą mokrą od potu…

To już nie były przelewki…obudziłem tatę (chociaż bałem się strasznie, bo taty nie można było budzić, bo ciężko pracował
i musiał się wyspać na rano…)

Wziąłem słuchawkę do ręki i zadzwoniłem po pogotowie…pytania w stylu ; ile mama ma lat, jaki rocznik….koszmar…
Przyjechali za 20 minut, chociaż mają dosłownie 1000 metrów…

…było już za późno…
Dobrze, że mój brat spał i nie widział tego czarnego worka, który jeszcze długo śnił mi się po nocach…

Za 10 dni miałem testy…które miały zaważyć na moim życiu…a tutaj życie zwaliło mi się na głowę…
Rok wcześniej zmarł mój dziadek…nie zdążyłem wrócić z Dani i się pożegnać…

Wtedy jeszcze to do mnie nie docierało, myślałem, że mama gdzieś wyszła i za chwilę wróci…

I całe szczęście, że tak się stało…bo dałem radę przejść pozytywnie testy i dostałem się do szkółki piłkarskiej, w której grałem m.in z Łukaszem Fabiańskim, obecnym bramkarzem Reprezentacji Polski…

Już w lipcu musiałem wyjechać z domu…i dowiedziałem się, że będę mógł wrócić na kilka
dni dopiero we wrześniu…

…to była masakra…tęsknota za miastem, rodziną mnie zabijała…
Pamiętam jak serce waliło mi, kiedy pierwszy raz, sam, pociągiem jechałem do Szamotuł…chwilami robiło mi
się słabo…

Nerwica, której się wtedy nabawiłem…przeżycia, cała ta sytuacja, doprowadziła do tego, że po 6 miesiącach musiałem wracać do domu…

…bo nie byłem w stanie przejść testów zdrowotnych…
Ciśnienie skakało, tętno spoczynkowe 100-120 uderzeń na minutę (normalne to około 60-70).

Szereg badań…i nic…niby wszystko w porządku…Jednak żaden lekarz nie chciał wziąć odpowiedzialności za to, abym mógł kontynuować swoją karierę…

KONIEC…
Wszystko od nowa…

Ponad 2 miesiące siedziałem w moim pokoju i patrzyłem w sufit…
Dzwonili z mojego starego klubu…chcieli, abym pograł, wrócił do drużyny i po prostu z nimi był…

Ja nie miałem na to siły…wiedziałem, że to już koniec…
Potem ; najlepsze liceum w Toruniu…studia prawnicze…
Dobrze, że w porę się opamiętałem i po 3 latach poszedłem własną drogą…

Widocznie Bóg miał dla mnie inny plan…
W wieku 20 lat otwierałem swoją firmę…
Potem dwa bankructwa…i przygoda z marketingiem sieciowym…

A w tym roku (2019) w czerwcu stuknie mi 33 rok życia…(kiedyś myślałem, że ludzie tyle nie żyją :))

Dzisiaj oglądałem mecz na hali
Polska – Kazachstan, eliminacje do Mistrzostw Świata
i kibicowałem mojemu znajomemu z Torunia…
…z którym też miałem przyjemność grać 🙂

Tak tak, jest taka dyscyplina jak futsal, nie wiedziałeś?:)

Niestety media nic o tym nie mówią…
Nieźle co?
Reprezentanci grają o Polskę i za Polskę i nikt nic o nich nie wie…

…a po powrocie z wyjazdu muszą iść do normalnej pracy bo z grania nie mogą się utrzymać…

Mało tego, nie mogą na koniec meczu wymienić się koszulkami, bo muszą je zdać do Związku…
(nie mają na nich swoich nazwisk)…

Serce pęka…

Jeśli chodzi o piłkę na trawie…również dramat ale nie w kwestii zarobków, bo jak wejdziesz do ekstraklasy to spokojnie możesz się utrzymać…

Problem jest w niższych ligach, gdzie wielokrotnie utalentowani piłkarze nie mogą złapać wiatru w żagle…
…z różnych powodów…jednak przeważnie są to

problemu finansowe i pieprzone kumoterstwo, układy, układziki itd…

Wiem, że w wielu innych dziedzinach jest tak samo albo nawet gorzej….jednak ta dyscyplina jest wyjątkowo bliska mojemu sercu…

Oglądając mecz, popłakałem się, bo wiedziałem, że przegraliśmy nie z tych powodów, co trzeba…
…nie taktyka, czy umiejętności techniczne…
Przegraliśmy mentalnie…

Nie dziwi nic, kiedy chłopaki nie mają żadnego wsparcia mentorskiego, finansowego, nikt w nich nie wierzy itd…

Wielokrotnie w swoim życiu, zastanawiałem się co by było gdyby…

Jakbym wtedy dał radę, jakby lekarze pozwolili mi grać…
Jakby teraz wyglądało moje życie…
Co bym miał w głowie…

Wtedy przegrałem…z sobą, z chorobą…
Może jednak to nie była do końca przegrana?

Jednak w pewnym momencie zawierzyłem,
że ktoś większy ode mnie, ma inny plan…

Pewnie teraz nie czytałbyś tego…i nie był
na mojej liście 🙂

Przez ostatnie 10 lat wpłynąłem na życie setek, a nawet tysięcy ludzi…i wiem, że mam jeszcze coś większego do zrobienia…

Oprócz marzeń zawodowych…mam jeszcze takie marzenie, aby pomagać utalentowanym zawodnikom…stwarzać im warunki do życia
i funkcjonowania, podczas ich kariery piłkarskiej…

Nigdy, nikomu niczego nie zazdroszczę…jednak w takich chwilach żałuję, że nie jestem Donaldem

Trumpem czy Romanem Abramowiczem…
…bo już dzisiaj mógłbym realizować te marzenia…

No cóż…
Działam i idę dalej!

Jeśli dotrwałeś do tego momentu, bardzo Ci dziękuję.
Mam nadzieję, że wyciągniesz z tego lekcje dla siebie…

Wiem jednak jedno ; jeśli nie będziesz miał gorącego pragnienia…nie masz szans na sukces…po prostu…
Nie bądź również egoistą ; jeśli Ciebie dzisiaj na wszystko stać to ok, ale popatrz szerzej…zobacz co dobrego możesz zrobić dla świata…przecież po to żyjemy, prawda?

Dziękuję, że jesteś, mam nadzieję, że już jesteśmy a jeśli nie, to że będziemy Partnerami w biznesie i może dobrymi znajomymi…kto wie?

17 thoughts on “O mnie”

  1. Słucham twoich szkoleń, wydają się b. naturalne, szczere, wzbudzające zaufanie, nie zanudzające. Po prostu jesteś sympatyczną osobą. Szukam osoby, która zajęła by się marketingiem w internecie, lubiłaby design, w zamian za wspólne zarabianie. Mam pomysły, które nie wymagają nakładów finansowych, niektóre produkty można sprzedawać już.
    Jestem architektem, lecz od kilku lat pasjonuję się wymyślaniem unikalnych mebl i(na stronie tylko część moich projektów. Widzę lukę w rynku, szczególnie dla mebli stosunkowo tanich, z odzysku, wytwarzanych z materiałów, które służyły innym celom.
    Pozdrawiam serdecznie
    Małgorzata Bereźnicka

  2. Witaj Marcin!
    To że jestem na szkoleniu u Ciebie to nie jest przypadek. Jesteś inny, wyjątkowy, a jednocześnie prosty! Od niedawna szukam odpowiedzi na różne pytania w sieci, i często otrzymywałam rożnego rodzaju propozycje szkoleniowe niektórych znanych liderów. Żaden z nich nie zainteresował mnie. Piszą do mnie dalej, chyba stosują swoją metodę..
    Dziękuję że zapisałeś mnie na kurs, już są wyniki twoich szkoleń. Jestem pewna że to dopiero początek!
    Pozdrawiam,
    Maria Budynczak

  3. Witaj Marcinie!
    Mój udział w tym szkoleniu – to nie przypadek. Od jakiegoś czasu znajduję się na Twojej liście adresowej i wszystkie Twoje maile staram się czytać. Ponieważ jestem już emerytem nie angażowałem się w przedsięwzięcia typu mlm. Staram się zdobyć jak najwięcej umiejętności i wiedzy by za pomocą internetu powiększyć nieco swoje dochody, bez konieczności ciągłych wyjazdów itp itd. Zaufałem Twojej ofercie i jestem i cieszę się, że słucham nauk od osoby, której ufam.
    Dziękuję za możliwość wzięcia udziału w tym szkoleniu.
    Pozdrawiam
    Marian Siąkała

  4. Witaj Marcinie!
    Moje zainteresowanie tym szkoleniem nie jest przypadkowe.Od dłuższego czasu czytam wszystko co do mnie przysyłasz.Zaufałem Tobie ,bo działasz podobnie ,jak ja bym chciał. Wiem, że nauczysz mnie wszystkiego co jest niezbędne dla zarabiania w internecie(bez wyjazdów itp.)Zaufałeś mi ,bo opłatę za kurs wniosłem pózniej i przysłałeś materiały. Cieszę się,że uczysz nas krok po kroku jak zbudować biznes w internecie,gdzie
    zostaniemy partnerami i Przyjaciółmi. Efekty już widać np. „7 minutowy trening” Dziękuję za umożliwienie udziału w szkoleniu.
    Pozdrawiam
    Bogdan Pietrzak

  5. Drogi Marcinie! Z uwagą i podziwem śledzę Twoje poczynania w internecie i szczerze gratuluję skuteczności i wyników, jednakże jedna rzecz nie daje mi spokoju. Obaj się zgadzamy, że internet i MLM to potęga i basta! Również zgadzamy się, co do tego, że najważniejsze jest: ” KTO TO ROBI, JACY LIDERZY TAM SĄ, JAKI JEST POTENCJAŁ RYNKOWY I CZY JEST ODPOWIEDNI SYSTEM SZKOLENIOWO-REKRUTACYJNY”- to Twoje słowa. Ale jeśli mamy na serio budować swoją wolność finansową i czasową, to lepiej „postawić swój dom na skale niż na niesprawdzonym gruncie”. I lepiej mieć jednego pewnego partnera niż kilku niesprawdzonych. Niestety dla wszystkich ciągle nowo powstających (każdy następny lepszy od poprzedniego!) biznesów mlm, ja uważam za partnera pewnego tylko takiego, który działa na rynku międzynarodowym od kilkudziesięciu lat, przeszedł niejedną „wichurę”, i ciągle rośnie! Tak się dziwnie składa, że ten biznes ma jednego lidera – kompanię nr 1 we wszystkich rankingach wśród firm mlm na świecie. Myślę, że bez sprawdzania na google, wiesz o jakiej firmie myślę, zwłaszcza, że to jej plan marketingowy jest matrycą dla setek firm mlm powstałych później. Obawiam się, że nie dane Ci było mieć kontakt z liderami tej kompanii. A może miałeś jakieś doświadczenia?… Bardzo dużo uwagi poświęcasz FAKTOM i LOGICE z nich wynikającej. Największe obroty, najwięcej milionerów, ciągły wzrost (kilkanaście procent!), najszerszy asortyment, zasięg ogólnoświatowy i jeszcze dużo więcej naj…. (jak w taniej reklamie!) ale takie są fakty! Więc dlaczego nie TU budować swoją przyszłość! Jestem przekonany, że połączenie Twojej energii i pasji z najlepszą maszyną mlm na Świecie – to dopiero byłaby eksplozja! No właśnie… ciekaw jestem Twojej opinii.
    Pamiętaj! D u ż y m o ż e w i ę c e j ! Pozdrawiam.

  6. Witaj Marcinie ! zależało mi bardzo aby uczestniczyć w twoich seminariach ,na początku było trudno się odnalezć ,ani nadążyć za tobą np. aby założyć bloga itp.
    ale z pomocą mojej córki i po przesłuchaniu pierwszego twojego webinaru udało się !
    myślałem że dalej wszystko potoczy się z górki ! ale niestety nie udało mi się z pewnych powodów służbowych uczestniczyć w 2 kolejnych webinarach , lecz wiedziałem że będzie możliwość przesłuchania ich , niestety nie pamiętam hasła dostępu aby korzystać z nagrań ,które udostępniłeś ! czy możesz mi pomóc , Proszę Janek !

    Bardzo potrzebuję takiego wsparcia jak twoje webinary , nie dawno rozpocząłem przygodę w MLM , a już widzę że mój biznes nie idzie tak jak powinien ! bardzo potrzebuję takich szkoleń ! daj mi szansę , pomóż mi się zalogować prześlij hasło dostępu do nagrań ! z góry dziękuje i pozdrawiam Janek Harapiuk

  7. Zawsze kiedy czytam lub słucham historii, przypominają mi się słowa Steve’a Jobs’a:

    „Nie możesz połączyć kropek patrząc do przodu; możesz je tylko połączyć patrząc wstecz. Musisz więc uwierzyć, że kropki w jakiś sposób się połączą w Twojej przyszłości. Musisz w coś wierzyć – w przeczucie, przeznaczenie, życie, karmę, cokolwiek. To podejście nigdy mnie nie zawiodło i uczyniło wielką różnicę w moim życiu.”

    Jestem pewny, że to wszystko czego doświadczyłeś w życiu nie stało się przez przypadek i każde, nawet te najgorsze wydarzenia, o których piszesz, czemuś służą.

    Owszem, w momencie, kiedy dzieje się coś złego dla nas, nie potrafimy dostrzec w tym niczego dobrego ale z perspektywy czasu okazuje się, że wszystko „składa” się w całość i służy temu, żeby stawać się każdego dnia lepszą wersją samego siebie.

    Wielki szacunek Marcinie za Twoje dokonania sportowe i biznesowe oraz za to, że przezwyciężyłeś te najtrudniejsze momenty.

  8. Marcinie podziwiam Cię za to co robisz i za to co Cię spotkało. Każdy ma swoją misję do wykonania. Na każdego jest jakiś plan – przynajmniej tak mi się wydaję i z tego co sam z potrafiłem zauważyć nie tylko w swoim przypadku, ale i u innych. Wszystko się układa w jedną układankę. Na co dzień tego się nie zauważa, ale po pewnym czasie kwestia analizy i wszystko wychodzi jak czarne na białym. Pozdrawiam serdecznie, trzymam kciuki i do zobaczenia na szczycie.

  9. Znam ten ból choć nie straciłam mamy….mieszkałam w bursie szkolnej hen na wschodzie w Kraśniku trenowałam ostro pewnego dnia i moja kariera się musiała ze wzgłedu na problemy zdrowotne zakończyć a dziś już jestem za stara 😀 …ale czasy wspominam piękne…piękna historia wszystko jest zawsze po coś tak jak w tym wypadku…najważniejsze to być sobą oraz dobrym człowiekiem reszta sama się kształtuje po drodze. Pozdrawiam 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.